czwartek, 29 października 2015

Bo nowy początek nie oznacza zawsze początku tygodnia czy roku...



Skasowałam dzisiaj wszystkie posty z bloga. Postanowiłam napisać go od nowa, chociaż czasami zastanawiam się, czy to co mam do powiedzenia, ma dla kogokolwiek jakiegokolwiek znaczenie. I doszłam do wniosku, że to nieważne. To miejsce jest moje i robię to dla siebie. Niech to będzie swoista terapia, luźno puszczone myśli, które być może kogoś poruszą albo coś mu uświadomią. Albo zirytują, bo i tak może się zdarzyć.

Jesień to dla mnie wyjątkowy czas. Kocham zamglone poranki, zimne wieczory, dym ulatujący z kominów kamienic, kolorowe liście i światła latarń. Dla mnie te dni, coraz krótsze, pachnące, kojarzą się z czymś nowym. Podczas gdy Ziemia "umiera" po raz kolejny, zapadając w sen zimowy, ja czuję się naprawdę dobrze i wprowadzam do życia zmiany. W tym okresie najłatwiej mi uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, choć tak banalnie to brzmi. Wtedy też mam najwięcej energii - w przeciwieństwie do wszystkich innych ludzi.

I dlatego też dzisiaj, w czwartek, w środku tygodnia postanowiłam zacząć pisać od nowa. Nie mam planów ani dalekosiężnych marzeń. Zapraszam Cię po prostu w miejsce, w którym dzielę się swoimi myślami, uczuciami, gdzie publikuję kawałki opowiadań, gdzie mówię o obdartym ze słodyczy macierzyństwie i małżeństwie. Do miejsca, w którym jestem sobą.

Patrycja